logo
szukaj artukułów:
Aktywni.info, Aktivpro.pl - tel: 602 29 24 77; (22) 789 60 40 - biuro@aktywni.info
   
 
Pierwszy dzień Orlen Polish Open bez niespodzianek
/ fot. Orlen Polish Open
Pierwszy dzień zawodowego turnieju w tenisie na wózkach Orlen Polish Open, który ma najwyższą kategorię w Polsce ITF 2 i pulę nagród 11 tysięcy dolarów, nie przyniósł niespodzianek. Chociaż emocji nie brakowało, nawet gdy najlepsi jeszcze nie wyjechali na korty.

Szczęście sprzyja organizatorom XII Orlen Polish Open. We wtorek nad Płockiem świeciło słonce. Było co prawda zimno, ale nie padało. A przynajmniej nie cały czas. Późnym popołudniem przelotny deszcz na kilkanaście minut przerwał zawody. Aura jednak dopisała. Niektórzy z zawodników starali się wykorzystać słoneczne promienie. Zajęli leżaki i próbowali się opalać. Inni, jak choćby Szwed Niclas Larsson, pogrążeni w lekturze okupowali ławki. Larsson oddawał się nie tylko czytaniu książek. Wtorek był dla niego w sumie dniem wolnym. Szwed jest bowiem rozstawiony z siódemką w najbardziej prestiżowej kategorii main draw i wczoraj nie grał. Sporo czasu spędził przed komputerem w pokoju wypoczynkowym dla tenisistów. Trochę serfował po Internecie, ale prawdziwe emocje pokazał, gdy grał w wirtualnego pokera. Co chwila targały nim zmienne nastroje, w zależności od tego jaki był wynik rozgrywki. Inni oddawali się z zapamiętaniem grze w darta, albo np. w tenisa ziemnego na specjalnym automacie. Generalnie panowała jeszcze spokojna i pełna rozluźnienia atmosfera. Nic dziwnego, to dopiero początek turnieju. Ale jego temperatura będzie rosła z każda godziną, która zbliżać nas będzie do sobotnich finałów.
Wtorek bez wątpienia był szczęśliwym dniem dla Albina Batyckiego, grającego w main draw. Chociaż przed wyjechaniem na kort zawodnik Spartakusa Koźmin Wielkopolski nie miał tęgiej miny. Los bowiem go nie rozpieszczał. Już w pierwszej rundzie, będący na 67 miejscu światowych list rankingowych Batycki, trafił na zajmującego… 68. pozycję Niemca Giudo Nespethala. To był najciekawszy i najdłuższy mecz pierwszego dnia turnieju. Zakończył się wygrana Polaka 6:3, 3:6 i 6:3. Do tego Batycki dołożył jeszcze wygraną w pierwszej rundzie debla w parze z płocczaninem Jerzym Kulikiem. – Mecz z Giudo był bardzo trudny – przyznał Batycki. – Niczego dobrego po swojej grze się nie spodziewałem. A to dlatego, ze po powrocie z mistrzostw świata (Polska zdobyła na nich brązowy medal – przyp.) miałem kłopoty ze zdrowiem. A później pogoda nie pozwoliła na treningi. Na dwa tygodnie przed przyjazdem do Płocka tylko dwa razy byłem na korcie.
45-letni Batycki w 1983 r. uległ wypadkowi. Od tamtej pory jeździ na wózku. Początkowo sport w ogóle go nie interesował. Zmieniło się to w 1996 r. podczas obozu rehabilitacyjnego. – Zaproponowali nam grę w tenisa. Myślałem, że dadzą nam paletki, a oni wyciągnęli rakiety i zaprosili na kort – opowiada.
Batycki przed wypadkiem miał do czynienia z tenisem ziemnym. Wiedział więc o co chodzi w tej dyscyplinie. W 1998 r. ze swoich pierwszych zawodów przywiózł puchar za trzecie miejsce w deblu. A już rok później trafił do kadry narodowej. Największe przeżycie to udział w Paraolimpiadzie w Atenach. – ej cudownej atmosfery, tego wielkiego święta nie da się porównać z innymi imprezami, chociażby mistrzostwami świata – mówi. – Przed Atenami myślałem, że już pora powoli kończyć karierę. Ale z Grecji wróciłem zauroczony. Postanowiłem więc powalczyć jeszcze o zakwalifikowanie się do Pekinu.
Zawodnik Spartakusa ma na swoim koncie medale mistrzostwa świata, tytuły mistrzowskie i wicemistrzowskie w Polsce. W pięciotysięcznym Koźminie, w którym mieszka z żoną i 23-letnim synem, teraz studentem informatyki, założył klub. Początkowo była garstka zawodników. Teraz jest 14 niepełnosprawnych i 50 zdrowych osób. Batycki bardzo ceni sobie atmosferę, panującą na takich turniejach, jak w Płocku. – Podobnie jak w tym normalnym tenisie, widujemy się z tymi samymi osobami na turniejach od paru lat – mówi. – Na korcie jesteśmy rywalami, ale poza nim przyjaciółmi. Towarzysza nam uśmiechy. Nie ma między nami zawiści. Każdy z nas przeżył swoją tragedię. Teraz potrafimy się cieszyć z drobnych rzeczy i z każdej chwili.
W środę, drugim dniu mistrzostw, Batycki zagra z najlepszym Polskim tenisistom, piata rakietą świata Tadeuszem Kruszelnickim.
Niestety pożegnała się z głównym turniejem kobiet Judyta Olszewska. Mistrzyni świata juniorek z Integracyjnego Klubu Tenisa w Płocku miała wyjątkowego pecha w losowaniu. Trafiła na 47. na listach rankingowych (o 40 lokat wyżej niż Olszewska) Brytyjkę Susan Paisley. To był jedyny mecz pań w pierwszym dniu turnieju, bo pozostałe siedem zawodniczek miało wolny los. Olszewska wygrała pierwszego seta 6:3. Niestety dwa następne przegrała po 6:1.
W środę, od godz. 9 na kortach Wisły Płock rusza drugi dzień mistrzostw. Teraz do gry przystąpią już najlepsi.


2006-06-06 - Justyna Chrobot /aktivpress.pl

Szukaj w kategorii: Sporty lądowe - Tenis
Szukaj w kategorii: Sport niepełnosprawnych - Sport niepełnosprawnych

[ wersja do druku ]
 
belka geo search
Loading ...
1
1
1
1
1
1
1