W najbliższą sobotę rozpoczyna się 28. Rajd Dakar. W środę do Portugalii wyleciał polski motocyklista Orlen Teamu, Marek Dąbrowski. Pierwotne plany zakładały wolot Dąbrowskiego i Jacka Czachora już w drugi dzień świąt. Zgodnie z planem poleciał tylko ten drugi.
Dąbrowskiego zatrzymały w Warszawie konsultacje lekarskie.
Dąbrowski, który na początku listopada na trasie Rajdu Dubaju miał groźny wypadek, przebywał przez ostatnie trzy tygodnie w Londynie na rehabilitacji w jednej z tamtejszych klinik. Polak doznał bowiem wówczas otwartego złamania lewej ręki powyżej nadgarstka.
"Lekarz, który się mną opiekował w Londynie, zrobił wszystko, co mógł, abym doszedł do formy - powiedział Dąbrowski. - Nie był jednak cudotwórcą, połamanych kości lewej ręki nie udało mu się posklejać w całość. Specjaliści przygotowali dla mnie specjalny, zrobiony z kewlaru opatrunek, zastępujący gips. Lewy nadgarstek mam usztywniony, ale na szczęście ścięgna nie są uszkodzone, mogę ruszać palcami lewej dłoni. Pojadę do Dakaru motocyklem, który będzie miał zainstalowaną specjalną, półautomatyczną skrzynię biegów. Po to, aby lewa ręka nie była potrzebna do używania dźwigni sprzęgła. To nie jest żadna nowinka techniczna, w ubiegłych latach niektórzy zawodnicy już takiej skrzyni używali".
"Zrobię wszystko, aby do mety w Dakarze dojechać, choć zdaję sobie sprawę z tego, że w tym roku o miejsce w czołowej dziesiątce na mecie będzie, w moim przypadku, bardzo trudno - dodał. - Jadę, aby sobie udowodnić, że potrafię walczyć nawet w sytuacji, gdy ręka nie jest do końca sprawna".
2005-12-28 - Adrian Woźniak (Adi) /aktivpress.pl
Szukaj w kategorii: Automoto - Motocykle
[ wersja do druku ] | 
Sporty wodne 
